Świętujący zwycięstwo Ronnie Radford, zdobywca pierwszej bramki dla Hereford United |
5 lutego 1972 roku w Hereford rozegrany został rewanżowy mecz trzeciej rundy Pucharu Anglii pomiędzy tamtejszym Hereford United i Newcastle United. Spotkanie to po dziś dzień uważane jest za najbardziej pamiętny pojedynek w historii najstarszych rozgrywek piłkarskich Świata. Było w nim wszystko: słupki, poprzeczki, kibice kilkakrotnie przerywający mecz, prawy obrońca, który większość meczu rozegrał ze złamaną nogą, debiut komentatorski Johna Motsona, nieoczekiwany zwycięzca i TEN strzał Ronnie Radforda, po którym padła najczęściej chyba pokazywana przez brytyjskie stacje telewizyjne bramka. Bramka, która dla angielskiego kibica jest do dziś najlepszym dowodem na istnienie elementu magicznego w meczach o Puchar Anglii. Hereford wygrało mecz 2:1 i tym samym stało się pierwszą od 23 lat drużyną spoza Football League, która pokonała przeciwnika występującego w angielskiej First Division (poprzedni taki przypadek miał miejsce w 1949 roku, kiedy Yeovil Town wyeliminowało Sunderland).
Zanim jednak doszło do meczu na stadionie przy Edgar Road, piłkarze Hereford United pokonali kolejno: Cheltenham, King’s Lynn (w dwóch meczach) i Northampton Town (w trzech). Następnie nieoczekiwanie zremisowali pierwszy mecz przeciwko Newcastle United na St. James’ Park. Dwukrotnie przekładany z powodu opadów deszczu mecz został ostatecznie rozegrany 24 stycznia. Prawie 40000 kibiców (w tym 5000 z Hereford) obejrzało emocjonujące spotkanie, w którym goście po strzale Briana Owena objęli prowadzenie już w siedemnastej sekundzie meczu. Sroki odpowiedziały bramkami Malcolma Macdonalda i Johna Tudora, i już po 13 minutach wydawało się, że murowani faworyci łatwo awansują do kolejnej rundy rozgrywek. Jednak tuż przed przerwą grający menadżer Hereford Colin Addison strzałem z ponad 20 metrów doprowadził do wyrównania i po bezbramkowej drugiej połowie skazywani na pożarcie piłkarze United mogli cieszyć się z niespodziewanego remisu, który dawał im możliwość rozegrania powtórki meczu przed własną publicznością.
Z powodu złych warunków atmosferycznych mecz rewanżowy przekładany był aż trzykrotnie. Piłkarze Srok spędzili przedmeczowy tydzień w zawieszeniu, podróżując pomiędzy Newcastle i Hereford, i śpiąc w hotelach. Angielski Związek Piłki Nożnej zdecydował w końcu, że spotkanie odbędzie się bez względu na pogodę 5 lutego. W deszczowe zimowe popołudnie na murawie przy Edgar Street stanęły na przeciwko siebie dwie jakże różne jedenastki. W czerwonych koszulkach dwunasta drużyna First Division w poprzednim sezonie, pełna doświadczonych piłkarzy, z reprezentantami Szkocji (Bobby Moncur i Tony Green) i Anglii (Malcolm MacDonald) w składzie, absolutny faworyt – Newcastle United. W białych koszulkach amatorzy z Hereford United, na codzień rywalizujący w Southern League (odpowiednik dzisiejszej Conference National). Łączący w tamtej drużynie funkcje zawodnika i menadżera Colin Addison tak opowiadał o swojej pracy w Hereford: „Byłem jedynym piłkarzem Hereford zatrudnionym na pełny etat, pozostali piłkarze byli półzawodowcami rozrzuconymi po całym kraju. Ricky George i Billy Meadows mieszkali w Londynie. Ronnie Redford w Cheltenham. Alan Jones w Swansea, Brian Owen i nasz kapitan Tony Gough byli z Bath. Miałem szczęście, jeśli widziałem ich wszystkich raz w tygodniu. Tylko rozgrywane mecze (w sezonie 71-72 Hereford rozegralo ich aż 79) trzymały nas w formie. Wszyscy moi piłkarze byli gdzieś zatrudnieni. Mick Maclaughlin pracował w Newport, więc po meczu w Newcastle wsiadł wraz z naszymi fanami do pociągu. Do Hereford dotarł o trzeciej nad ranem, przespał się kilka godzin w samochodzie i rano pojechał do pracy.”
Stadion w Hereford pękał w szwach. Miasto długo przygotowywało się na największe sportowe wydarzenie w swojej historii. Już od rana ciężarówki przywoziły z pobliskich wytwórni cydrów drewniane skrzynki, które ustawione na murawie za bramkami i wzdłuż linii bocznych służyć miały jako miejsca siedzące dla młodzieży szkolnej. Nikt nie wie ile sprzedano biletów. Kiedy wszystkie przygotowane wcześniej wejściówki rozeszły się, dyrekcja klubu zdecydowała o dodrukowaniu kolejnych. Szacuje się, że mecz obejrzało na żywo około 16000 fanów. Kibice zajęli wszelkie dostępne punkty widokowe, włączając w to dachy trybun, pobliskie drzewa czy filary podtrzymujące stadionowe oświetlenie. Nasiąknięta wodą murawa już po kilku minutach zamieniła się w bagno. Piłkarze Newcastle przeważali cały mecz, jednak dopiero osiem minut przed upływem regulaminowego czasu gry udało się im pokonać broniącego bramki Hereford Willie McFaul’a. Dosrodkowanie Viv’a Busby z prawej strony strzałem głową do bramki skierował MacDonald i wydawało się, że Sroki zapewnią sobie miejsce w kolejnej rundzie rozgrywek. Jednak trzy minuty póżniej Ronnie Redford potężnym strzałem z około trzydziestu metrów doprowadził do remisu i dogrywki. W doliczonym czasie gry rezerwowy Ricky George (w 83 minucie zmienił Rogera Griffiths’a, który, jak się później okazało, większość meczu rozegrał ze złamaną kością strzałkową) zdobył zwycięską bramkę dla Hereford, dającą jego drużynie historyczne zwycięstwo. Poniżej skrót meczu, który lepiej niż słowa oddaje przebieg wydarzeń na stadionie przy Edgar Street.
BBC przekonane, że Newcastle United odniesie w Hereford łatwe zwycięstwo, planowało umieszczenie w programie Match of The Day tylko krótkiego klipu z tego spotkania. Wydarzenia na boisku sprawiły jednak, że materiał z tego właśnie meczu stał się przysłowiowym „gwoździem programu”, który rozpoczął piękną i trwającą do dziś karierę komentatorską zasiadającego tego dnia przed mikrofonem Johna Motsona.
W czwartej rundzie Pucharu Hereford United zmierzyło się z drużyną West Ham i po pierwszym meczu na własnym stadionie zakończonym bezbramkowym remisem uległo w drugim spotkaniu 3:1, żegnając się z rozgrywkami. Pięć minut sławy? Dla piłkarzy Hereford United przygoda z Pucharem Anglii w sezonie 1971-72 była czymś więcej. Do dziś bohaterowie wydarzeń tego zimowego popołudnia 1972 spotykają się raz do roku aby przy obiedzie w lokalnej restauracji przypominać zaproszonym gościom piłkarską wersję pojedynku Dawida i Goliata. Strzelec zwycięskiej bramki Ricky George udzielając wywiadu w 35 rocznicę historycznego meczu powiedział: „Gdybym nie traktował tego wydarzenia, jako najważniejszego w moim życiu, to obrażał bym uczucia milionów piłkarzy w wieku szkolnym, marzących o takiej chwili. Tak, to popołudnie na zawsze zmieniło moje życie.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz