Okładka "The Sun" |
Jeśli znacie
nazwisko Justina Fashanu, to na pewno kojarzycie kilka faktów związanych z jego
osobą. Fashanu był autorem cudownego trafienia uznanego golem sezonu w roku
1980. Był pierwszym czarnoskórym zawodnikiem, za którego angielski klub
zapłacił milion funtów. Był pierwszym zawodowym piłkarzem, który ogłosił
publicznie, że jest homoseksualistą. Wiecie zapewne także, że popełnił
samobójstwo. Te dwa ostatnie fakty media często chętnie łączą, przedstawiając
historię Fashanu, jako opowieść o człowieku, którego homofobia w futbolu
popchnęła do targnięcia się na własne życie.
Jeżeli
pobieżnie prześledzić karierę sportową Justina Fashanu, to rzeczywiście można
dojść do takiego wniosku. Wielki talent, który rozbłysł w barwach Norwich,
milionowy transfer do Nottingham Forest, konflikt z wyjątkowym homofobem, jakim
zarówno bliscy jak i agent Fashanu malują Briana Clougha, „coming out” na
łamach brytyjskiej bulwarówki, a później załamanie kariery i występy w klubach
takich, jak Leatherhead, czy Torquay United. Łatwo można wywnioskować, że
orietacja seksualna piłkarza była powodem upadku, a w konsekwencji śmierci.
Jeżeli jednak bliżej przyjrzeć się jego historii, przestaje być przypadek Fashanu
czystym czarno – białym obrazem: prześladowany piłkarz kontra homofobiczna
społeczność futbolowa. Jak zwykle w takich sytuacjach prawda okazuje się być
bardziej skomplikowana.
Choć
Justin, podobnie jak jego brat John, zadebiutował w barwach Norwich w sezonie 1978/79,
stało się o nim głośno w listopadzie roku 1980, kiedy w meczu przeciwko
Liverpoolowi to zdobył dla „Kanarków” wspomnianą powyżej bramkę. Z miejsca stał
się ulubieńcem zarówno kibiców, jak i mediów. Wydawał się mieć wszelkie cechy
charaktyzujące materiał na świetnego napastnika: szybkość, siłę i świetne
warunki fizyczne. Poza boiskiem był człowiekiem czarującym, elokwentnym, świetnie
znajdującym się w każdej sytuacji, potrafiącym udzielić interesującego
wywiadu. Dodatkowo miał za sobą historię
nieszcześliwego dzieciństwa. Porzucony jako dziecko trafił wraz z bratem do
sierocińca, a z tamtąd do rodziny zastępczej w której się wychował. Z całą
pewnością był świetnym materiałem na piłkarza i osobą o wyjątkowym potencjale marketingowym,
z którego chętnie korzystały media.
Pół
roku po pokonaniu bramkarza Liverpoolu Justin Fashanu podpisał konrakt z
Nottingham Forest. Za namową swojego asystenta Petera Taylora menadżer Brian
Clough zdecydował się wyłożyć milion funtów na dwudziestolatka z Norwich. Młody
napastnik podpisał umowę zapewniajcą mu okrągły 1000 funtów tygodniowo. Ciężka
praca zaczęła w końcu odpłacać.
Do
Nottingham przybył Justin wraz ze swoją dziewczyną Julie. Nie wszystko jednak
potoczyło się po myśli zawodnika. Przede wszystkim nienajlepsza była jego forma
piłkarska. Po drugie nie układały się jego stosunki z menadżerem Forest Brianem
Clough, którego Fashanu doprowadzał swoim niecodziennym zachowaniem do
szewskiej pasji. „Odnalazłem Boga” – oświadczył kiedyś swojemu przełożonemu,
tuż po tym, jak stał się członkiem wspólnoty ewangielickiej. Następnie młody
Justin zatrudnił doradcę duchowego, który wpływał na wszystko, począwszy od
diety, a skończywszy na tym, co ubrać do wywiadu. Zatrudnił Fashanu także
własnego masażystę. Jego kolejnym odkryciem były lokalne kluby gejowskie, których
szybko stał się stałym bywalcem. Orientacja seksualna piłkarza nie była wielką
tajemnicą w Nottingham Forest, jednak wybryki poza boiskiem, a także fatalna
forma strzelecka doprowadziły Clougha do granic wytrzymałości. „Po cholerę
łazisz do tych pedalskich barów?” wydarł się kiedyś na Fanshanu, nie zważając
na to, że wkoło roiło się od pracowników i zawodników klubu. Po latach Clough
wspominał, że żałuje swojego zachowania i, choć zwykle dbał by prywatne sprawy
piłkarzy takimi pozostały, w przypadku Justina Fashanu zawiódł zarówno swojego
podwładnego, jak i samego siebie. „Jeżeli jednak zniszczyłem go jako piłkarza,”
– napisał w swojej autobiografii – „to tylko dlatego, że pokazałem wszystkim,
że żaden z niego piłkarz. Nie był futbolistą, tylko playboyem. Zgrywał macho, a
w rzeczywistości był tylko pozerem.” Kiedy miarka się przebrała Clough nie
wytrzymał i wyrzucił Fanshanu z klubu. Gdy ten nie chciał opuścić boiska
treningowego, słynny menadżer wezwał policję, która wyprowadziła piłkarza na
ulicę.
zdj. BBC |
„Coming
out” Fashanu nastąpił w 1990 roku na łamach angielskiego brukowca „The Sun”.
Justin stał się nie tylko pierwszym zawodowym piłkarzem, ale i pierwszym
brytyjskim sportowcem, który publicznie wyznał, że jest homoseksualistą. „Nie
mogłem dłużej żyć w kłamstwie” mówił w wywiadach. Reakcje na jego oświadczenie
były raczej negatywne. Bolała zapewne zwłaszcza wypowiedź Johna Fashanu, członka
wimbledońskiego „Crazy Gangu”, brata Justina. „Nie chciałbym grać, czy
przebierać się w jednej szatni z homoseksualistą. Wydaje mi się, że większość
piłkarzy myśli tak samo” powiedział John w wywiadzie dla Football Focus.
Wyrażał także zaniepokojenie faktem, że jego nazwisko będzie kojarzone z bratem
gejem, i że w związku z tym kibice nie dadzą mu spokoju.
Sam
Justin w wywiadach udzielanych po tym, jak na łamach „The Sun” przyznał, że
jest homoseksualistą, mówił, że koledzy z boiska generalnie nie mieli nic
przeciwko jego obecności w drużynie, choć często był obiektem niewybrednych
żartów. Był także celem nieustannych werbalnych ataków kibiców drużyn
przeciwnych. Również piłkarze przeciwko którym grał często lżyli i obrażali
Fashanu, który niejednokrotnie tracił panowanie nad sobą, w wyniku czego
zbierał dość dużo czerwonych kartek.
W
Torquay Fashanu występował przez dwa sezony, wracając do niezłej formy
strzeleckiej. Nie uchronił jednak swojej drużyny przed spadkiem do trzeciej
ligi w sezonie 1991-92 i do czwartej rok później. W trakcie swojego pobytu w Torquay
Justin często gościł na łamach ogólnokrajowej prasy, nie zawsze jednak z
powodów czysto piłkarskich. W 1992 roku wszystkie brukowce rozpisywały się o
jego rzekomym romansie z Julie Goodyear, aktorką grającą w jednej z angielskich
telenowel („Coronation Street”). W lutym 1992 roku klub włodarze klubu
zaproponowali mu rolę grającego asystenta menadżera, którą pełnił do końca
swojej przygody z Torquay. Następnie trafił do Ligi Szkockiej, w której
reprezentował barwy Airdrieonians, szybko stając się ulubieńcem kibiców. Tu
także doświadczył goryczy relegacji. Przez chwilę był piłkarzem szwedzkiego
Trelleborgu, a następnie powrócił do Szkocji, tym razem podpisując kontrakt z
Hearts of Midlothian. Znów miał szansę pokazania się na wielkich arenach
piłkarskich, wszak mecze z Rangersami, czy Celtikiem przyciągały dziesiątki
tysięcy kibiców, a Hearts zakwalifikowało się także do Pucharu UEFA. I
rzeczywiście Fashanu ponownie grał w ważnych meczach, przed liczną
publicznością, stając nawet na przeciw piłkarzy Atletico Madryt w rozgrywkach o
europejski puchar.
W lutym 1994
roku Fashanu powrócił na pierwsze strony gazet po tym, jak próbował jednej z bulwarówek
sprzedać historię swoich rzekomych romansów z członkami brytyjskiego
parlamentu. Gdy dziennikarze zaczęli podejrzewać, że jego opowieści nie mają
potwierdzenia w faktach, Fashanu rozpuścił plotki, jakoby miał jakieś
informacje na temat śmierci parlamentarzysty Stephena Milligana, którego ciało
(Milligan został znaleziony w swoim mieszkaniu ubrany jedynie w pończochy i pas
do nich. Na głowie miał zawiązany worek na śmieci) znaleziono w lutym 1994
roku. Policja przesłuchała piłkarza, po czym ustami rzecznika oświadczyła, że
nie posiadał on żadnych informacji i jedynie marnował czas funkcjonariuszy. Nie
trzeba było długo czekać, by Fashanu stał się obiektem zaciekłych ataków
brytyjskiej prasy. Piłkarz uciekł do Stanów Zjednoczonych, a Hearts zwolniło go
z kontraktu za „nieprofesjonalne zachowanie”.
W Ameryce zagrał
jeszcze w kilku klubach, zajmując się jednocześnie szkoleniem młodzieży. Przez
chwilę występował także w lidze nowozelandzkiej. W marcu 1998 roku prasę obiegła wiadomość, że
Justin Fashanu oskarżony został o molestowanie seksualne nieletniego. Zanim
nastąpiło jego aresztowanie, Fashanu uciekł do Anglii. Brukowce donosiły o
nakazie aresztowania jaki rzekomo wystosowała amerykańska policja. 3 maja 1998
roku Justin Fashanu został znaleziony martwy w opuszczonym garażu w Londynie. W
liście pożegnalnym stanowczo zaprzeczał oskarżeniom, twierdził, że uciekł do
Anglii, ponieważ ze względu na swoją orientację seksualną nie mógł oczekiwać
uczciwego procesu, oraz napisał: „zdaję sobię sprawę z tego, że zostałem już
uznany za winnego. Nie chcę przynosić więcej wstydu i zakłopotania moim
przyjaciołom i bliskim.”
Jak wspomniałem
na początku samobójczą śmierć Justina Fashanu często łączy się bezpośrednio z
homofobią w futbolu. I trudno zaprzeczyć, że piłkarz często musiał znosić
obelgi zarówno ze strony kibiców, jak i piłkarzy, i to często nawet tych
noszących te same klubowe barwy. Środowisko piłkarskie pewno miało wpływ na
stan umysłu młodego zawodnika, który musiał przez długi czas udawać, że jest
kimś innym i ukrywać swoją seksualność. Ale poczucie rozdarcia powodować
musiała także głęboka wiara Fashanu i członkowstwo w Kościele Ewangielickim,
który stanowczo potępia homoseksualizm. Z pewnością olbrzymim ciosem była dla
młodego piłkarza reakcja na „coming out” najbliższych, zwłaszcza brata, oraz
raczej mieszane przyjęcie jego oświadczenia pośród czarnoskórej społeczności
Wielkiej Brytanii.
Zupełnie osobną
kwestią jest rola, jaką w tragedii Justina Fashanu odegrały media. Już pierwszy
wywiad, w którym zawodnik przyznał się do swojej orientacji seksualnej sprawił,
że Fashanu stał się jednym z najczęściej opisywanych piłkarzy. Prawie wszyscy
dziennikarze skupiali się tylko i wyłacznie na jego homoseksualizmie. Wciąż
szukali nowych plotek, dopytywali o nowe nazwiska, a lubiący światła
reflektorów piłkarz wymyślał co raz to nowe, niekiedy zupełnie niewiarygodne
historie, w zamian za które był sowicie opłacany. Kiedy jego opowieści
okazywały się nieprawdziwe, media oburzały się w krytyce Fashanu. Należy także
pamiętać o tym, że to brytyjskie gazety powielały informację o rzekomym nakazie
aresztowania, który amerykańska policja wysłała do Anglii – choć nakaz taki
nigdy na Wyspy nie trafił.
Sam Fashanu swój
„coming out” mógł pewnie rozegrać troszkę lepiej, zaczynając choćby od bardziej
rozsądnego wyboru gazety do której udał się ze swoimi rewelacjami. Znany z
homofobicznych tekstów dziennik „The Sun” podał temat w charakterystyczny dla
tej bulwarówki prosty i dosadny sposób (tytuł artykułu: „Warta 1 milion funtów
gwiazda: JESTEM GEJEM.”, dalej z wdziękiem autor pisze m.in.: „Justin (29 l.)
mówi, że angielski futbol jest wypchany gejami od boiska, po prezesów.”).
Jeżeli wierzyć Allanowi Hallowi, autorowi tekstu, Justin Fashanu nie przejmował
się reakcją ani środowiska piłkarskiego, ani najbliższych na wyznania na łamach
tabloidu. „Był zainteresowany tylko i wyłacznie wynagrodzeniem za udzielony
wywiad” – powiedział Hall w wywiadzie udzielonym kilka lat później. Jego
zdaniem Fashanu zdawał się szukać światła reflektorów, gotów był sprzedać
każdą, najbardziej nawet absurdalną historię, byle wynagrodzenie było odpowiednio
wysokie. Jeszcze dalej w ocenie zachowania Justina posunął się jego brat John w
wywiadzie udzielonym TalkSPORT w marcu 2012 roku. Zasugerował on wręcz, że brat
nie był gejem, a rozmowa z dziennikarzami „The Sun” miała być jedynie sposobem
na zwrócenie na siebie uwagi, częścią szołbiznesu.
Jaka była
prawda? 15 lat po śmierci Justina Fashanu wciąż trudno odpowiedzieć na to
pytanie. Można jednak z pełną stanowczością powiedzieć, że wskazywanie
homofobii środowiska piłkarskiego jako jedynej przyczyny jego upadku i
tragicznej śmierci to duże uproszczenie. Tak, to prawda, że piłkarz doświadczył
rasizmu i homofobii na boiskach piłkarskich. Warto jednak pamiętać, że już po
ujawnieniu swojej tajemnicy Fashanu z różnym skutkiem kontynuował swoją karierę
piłkarską, występując w barwach 11 różnych klubów. Był ceniony przez większość kolegów
z boiska i przełożonych, a Torquay United zaoferowało mu nawet stanowisko
asystenta menadżera – ciężko byłoby to uznać za akt dyskryminacji. Łączenie
śmierci Fashanu z brakiem tolerancji świata futbolu działa wyłącznie
odstraszająco na innych piłkarzy, którzy gotowi byliby się ujawnić jako
homoseksualiści. Warto pamiętać, że od pierwszego „coming outu” w historii
brytyjskiego sportu minęło ponad 20 lat, brytyjskie społeczeństwo inaczej
patrzy na sprawę homoseksualizmu, a ostatnie badania pokazują, że 2/3
brytyjczyków akceptuje małżeństwa osób tej samej płci. Być może dziś nikt nie zawracałby
sobie głowy tym problemem? No może poza tabloidami, które prawdopodobnie
wałkowałyby temat do upadłego, przypominając historię Justina Fashanu,
człowieka zaszczutego przez związanych z futbolem homofobów.
p.s. Tutaj linki do około 45-cio minutowego filmu dokumentalnego prod. BBC, w którym Amal Fashanu (córka Johna) mierzy się z demonami przeszłości, a także dyskutuje problem homofobii w piłcce nożnej z fanami, byłymi i obecnymi piłkarzami i działaczami. Dokument troszkę tendencyjny, ale porusza ciekawy problem braku zaangażowania działaczy piłkarskich na Wyspach w pomoc pilkarzom - gejom. Film w czterech częściach: 1, 2, 3, 4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz